Pierwszy raz w historii wyborów samorządowych dochodzi do sytuacji, w której od wyborów, do momentu ukonstytuowania się władz lokalnych minie aż miesiąc! Dotychczas ten czas zamykał się w siedmiu dniach, co pozwalało sprawnie oraz bez zbędnej zwłoki przekazać władzę wybranym. Ten krótszy termin zapobiegał w pewnym stopniu patologicznym i korupcjogennym zjawiskom oraz łamaniu kręgosłupów nowo wybranym.
Minęły już dwa tygodnie od momentu wrzucenia kart do urn wyborczych. Do sesji, podczas których zostaną zaprzysiężeni radni oraz wybrane będą władze powiatu czekają nas kolejne, długie 2 tygodnie. To, co się dzieje w tym czasie może być ciekawym materiałem dla analityków oraz politologów, ale również, a może przede wszystkim, dla prokuratorów.
Patologiczne i kryminogenne zjawiska nasilają się szczególnie wtedy, gdy stworzenie koalicji (zdobycie władzy) uzależnione jest arytmetycznie od decyzji jednego lub dwóch radnych elektów; kiedy układ sił prawie się równoważy, a czas do zamknięcia tematu się wydłuża i trwa w „nieskończoność”! Korupcja polityczna istniała zawsze, w mniejszej lub większej skali. Co sprytniejsi, tworzący zamknięty układ władzy, nie robią tego własnymi rękami. Tak jak kowal wiedzą, że węgła palą i konieczne jest użycie szczypiec. Te „szczypce” to ktoś, kto dałby wiele, żeby przy tej władzy i korzyściach z niej płynących się utrzymać.
Propozycje, spore pieniądze, kuszenie, szepty, telefony, stanowiska, pranie mózgu, wizja przywilejów itp. – to musi robić wrażenie na radnym elekcie, szczególnie takim, który z lokalną polityką do tej pory niewiele miał wspólnego, a sam w bogactwa nie opływa i żyje jak tysiące zwykłych ludzi. Jeśli nie pokusą, to groźbą np. utraty pracy również. Tu odbywają się też bardzo trudne rozmowy wśród najbliższych i rodziny. Na szali stawia się zatem honor i zasady, a z drugiej strony rezygnacja z tych wartości w zamian za pakt, pieniądz, wpływy i pozornie łatwiejsze życie. Tu właśnie waży się to, kim tak naprawdę się jest. Decyzja ta określa jego dotychczasowe życie i wartości, które ukształtowały go jako człowieka i doprowadziły do miejsca i czasu, w którym się znajduje (i nie o politykę tu chodzi). Oczywiście, są i tacy, na których te pokusy większego wrażenia nie robią, a kręgosłup mają twardszy. Oni jedynie mogą poczuć niesmak i grzecznie odmówić. Znam takich.
Ogromnym szacunkiem darzę zatem tych, którzy nie ulegają tym podszeptom, sprzedawaniu swojej godności i wartości z jakimi szli do wyborów oraz ludzi, którzy im w tym pomogli. Wytrwajcie, bo warto. Próbujący korumpować nie mogą pojąć, że są ludzie, którzy takie zasady mają, że nie wszystko jest na sprzedaż. Mają problem żeby to zrozumieć, bo mierzą innych swoją miarą, a patrząc w lustro nie widzą już nic. Dedykuję im zatem ten tekst, bo wszystko ma swoje granice, a ślady zostawiają nie tylko szczypce… Kowal również.
Fot. kadr z filmu „Matrix” (YouTube)