Błąd w Matrixie

Zwykły wpis

Woman with plastic bag over her head

Źle się dzieje w niektórych jednostkach będących w zarządzie miasta. Źle się dzieje i będzie się źle dziać, bo ludzie pełni nadziei na zmiany w ostatnich wyborach, stanęli przed wizją bycia przez kolejne lata przedmiotem, a nie podmiotem relacji pracowniczych.

Mijające kadencje, które betonują naszą scenę polityczną, utwierdzają ludzi od lat związanych z lokalną władzą w ich nieomylności, pewności, nietykalności i sile (z wyłączeniem bezsennej nocy wyborczej). Mówi się, że prawdziwy charakter człowieka poznaje się kiedy da mu się władzę. I te charaktery właśnie poznajemy, a w zasadzie poznają pracownicy niektórych instytucji, w których szefowie zapatrzeni w potrzeby lokalnej władzy lub siebie samych zupełnie zapomnieli o swojej misji. Nierzadko są to ludzie, którzy w żaden sposób nie nadają się do zarządzania jakimkolwiek zespołem ludzkim, a szefami zostali tylko dlatego, że w odpowiednim czasie wiedzieli przed kim czapkę ściągać i w pas się kłaniać. To mechanizm stary jak ludzkość.

Usprawiedliwiając swą nieudolność szukają także przyczyn politycznych, wymyślając, że źródłem konfliktów jest obrażony na cały świat kandydat, który nie wygrał wyborów prezydenckich. I taką bajkę klecą wspólnie z dworem. Metody są różne, ale wszystkie one prowadza do jednego – do utrzymania się na lukratywnym stanowisku, nawet za cenę dobrego imienia firmy.

Wszystko ma swoje granice. Ludzka wytrzymałość także. Kolejni pracownicy i kolejne instytucje będą podnosili głowy. Będą podnosili, bo czują, że coś jest nie tak, że coś zaszło za daleko. Ocknęli się, że przecież tak być nie musi. Czy wytrwają w tej sile? Czy nie ulegną wyrafinowanym metodom, trojanom, brutusom i mediom sterownym z ratuszowej wieży? Czas pokaże. Ja życzę im wytrwałości i nadziei, bo walka o słuszną sprawę leży w interesie bolesławian, a dla nich jest jak powietrze.